|
Tenebraes Forum RPG: Miasto na granicy Wieloświata
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
enneid
Obywatel
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z nad wzgórza na końcu świata (Michałowice)
|
Wysłany: Wto 22:02, 07 Lut 2006 Temat postu: Świat Dysku |
|
|
Gdzieś w uniwersum po bezkresnej przestrzeni płynie kosmiczny żółw A'tuin, na którym stoją cztery słonie, a na nich z koleji leży świat dysku. Gdzie płynie- tego nikt nie wie. Niektórzy nałkowcy twierdzą że na miejsce godowe. Ta teoria niesie za sobą nurtujące wszystkich mieszkańców świata dysku pytanie: Czy A'tuin jest samcem czy samicą...
Ksiażki z tej serii, chociaż należą do fantastyki są wbrew pozorą bardzo bliskie naszej rzeczywistości. W tymże uniwersum obnarzane są bowiem absurdy naszej cywilizacji, jego przywary, a wszystko w ostrym i rozbudowanym humorze angielskim.
Tych, których ta seria urzekła, jak mnie zapraszam do wstawwiania swoich ulubinych cytatów, opisu postaci i ogólnej dyskusji o ŚD, a tych którzy jeszce jej nie znaja zachecam do czytania tych postów, jak również ksiażek z serii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lothor
Wprowadzający się
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Wto 22:41, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
HA!!
W końcu mój temat, ŚD to jedna z moich ulubionych serii, przyznaje że trzeba mieć specyficzny „angielski” humor, jednak ja mam go w nadmiarze. Kocham jego książki, czytam je po kilka razy, ze swojej strony polecam bardzo. Jest tam wiele sprzecznych rzeczy np.:
W „ciekawych czasach”, grupa (12-stu o ile dobrze pamiętam) barbarzyńców (emerytów w dodatku), rozwala armie kraju, coś na wzór naszych chin:).
Lub w „pomniejszych bóstwach”, największy Bóg Om, zostaje zamieniony w żółwia, bo ludzie nie wieżą w niego tylko w inkwizycje i kościół. Jest naprawdę wiele smaczków i wspaniałych pomysłów Pratchetta. Naprawdę polecam takie tytuły jak:
-Pomniejsze Bóstwa
-Ciekawe Czasy
-Straż straż!
-Maskarada
-Kolory Magii
i wiele wiele innych
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szermierz
Wprowadzający się
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 22:59, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Widze że grono jest liczne do moich ulubionych tytułów tej seri nalerzy, i jestem szcześliwym posiadaczem wszsytkich części:
- Straż!Straż!
- Zbrojni
- Wiedźmikołaj
- Panowie i Damy
- Wyprawa Czarownic
- Kosiarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Surin Atariel Teannar
Obywatel
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Wto 23:12, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Miałam okazje przeczytac tylko "Pomniejsz ebóstwa" jednak obiecuję nadrobić wszytsko po maturze. Na przykładzie tej jednej książki stwierdzam, że humorystyka, ironia i satyra Pratchetta są zachwycające.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ivellios
Menager | Cień
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Śro 10:02, 08 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
A ja przeczytałem ehem z 5 stron pierwszych i jakoś do mnie to nie trafia ... może nie czuje tego humoru angielskiego, ale nie wiem jakoś mi się nie podoba... Może ze względu, iż lubie bardziej prosty humor, a moze za mało przeczytałem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
navie
Wprowadzający się
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: tarnów / kraków / Dom Wina
|
Wysłany: Śro 13:23, 08 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Mój ostatnio ulubiony fragment z właśnie przeczytanej "Straż! Straż!" ;>
Cytat: |
Potykając się, ruszyli w zaułek za tawerną. Świecił księżyc w pełni, ale przez jego tarczę dryfowały strzępki chmur. Obaj strażnicy, nie rzucając się w oczy, zderzyli się w ciemności.
- Czy to pan, detektorze sierżancie? - upewnił się Nobby.
- Zgadza się! Czy umiecie wytropić drzwi do wychodka, detektorze kapralu Nobbs? Szukamy niskich, ciemnych drzwiczek o podejrzanym wyglądzie, cha, cha.
Odpowiedzią było kilka stuknięć i stłumionych przekleństw Nobby'ego, zataczającego się od ściany do ściany, a po nich wrzask przedstawiciela ogromnej populacji dzikich kotów z Ankh-Morpork, który przemknął kapralowi między nogami.
- Kto by cię lubił, koteczku - mruknął pod nosem Nobby.
- Potrzeba zmusza - stwierdził Colon i stanął w wygodnym kątku.
Jego zadumę przerwał cichy jęk kaprala.
- Jest pan tam, sierżancie?
- Dla ciebie: detektorze sierżancie, Nobby - poprawił go uprzejmie Colon.
Głos kaprala był pełen napięcia i - nieoczekiwanie - całkiem trzeźwy.
- Niech pan nie zalewa, sierżancie! Przed chwilą widziałem, jak nad nami przeleciał smok!
- Widziałem, jak stoi blok... - Sierżant czknął dyskretnie. - Widziałem długi krok, widziałem stromy stok. Widziałem nawet, jak głupi jest ćwok. Ale jeszcze nie widziałem, jak leci smok.
- Przecież nie żartuję! - zirytował się Nobby. - Miał takie skrzydła jak... jak... jak wielkie, szerokie skrzydła!
Colon odwrócił się majestatycznie. Kapral zbladł tak bardzo, że jego twarz była widoczna w ciemności.
- Słowo, sierżancie!
Colon skierował spojrzenie na wilgotne niebo i zmyty deszczem księżyc.
- No dobrze - ustapił. - Pokaż.
Za jego plecami rozległ się jakiś szelest i kilka dachówek stuknęło o bruk.
Obejrzał się. W górze, na dachu, siedział smok.
- Smok siedzi na dachu! - wystękał. - Nobby, na dachu siedzi smok! Co robić, Nobby? Smok siedzi na dachu! Patrzy na mnie, Nobby! Co robić?
- Na początek niech pan podciągnie spodnie - odparł Nobby zza najbliższego murku. |
Ale to nie to samo, co po angielsku, w oryginale. Cała masa nieprzetłumaczalnych zwrotów...
Cytat: |
A ja przeczytałem ehem z 5 stron pierwszych i jakoś do mnie to nie trafia |
To przeczytaj ze dwadzieścia pięć
pzdr.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
enneid
Obywatel
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z nad wzgórza na końcu świata (Michałowice)
|
Wysłany: Pią 18:16, 03 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
To jest jeden z moich ulubionych fragmentów. Trochę długi, ale kapitalny przykład humoru świata dysku
Cytat: |
Współczesna nauka wie doskonale, że istnieje o wiele więcej wymiarów niż klasyczne cztery. Naukowcy twierdzą, że te dodatkowe zwykle nie wpływają na normalny świat, gdyż są małe i zwinięte w sobie. Oznacza to, że wszechświat zawiera więcej cudów, niż możemy kiedykolwiek zrozumieć, albo też - co bardziej prawdopodobne - naukowcy wymyślają to wszystko w miarę potrzeby.
Multiwersum wszakże pełne jest wymiarków, zaułków kreacji, gdzie istoty wyobraźni mogą brykać do woli, bez groźby zderzenia z poważną teraźniejszością. Czasami, kiedy dryfują przez dziury w rzeczywistości, naruszają nasze uniwersum i stają się źródłem mitów, legend oraz oskarżeń o pijaństwo i zakłócanie porządku.
I do jednego z takich wymiarów wbiegł - przez trywialną pomyłkę w obliczeniach - Ty Draniu.
Legenda była niemal dokładna. Sfinks naprawdę czaił się na granicy królestwa. Nie precyzowała tylko, o jakiej granicy mowa.
Sfinks jest istotą nierealną. Istnieje wyłącznie dlatego, że kiedyś ktoś go sobie wyobraził. Doskonale wiadomo, że w nieskończonym wszechświecie wszystko, co możemy sobie wyobrazić, musi gdzieś istnieć. A że wiele z tych rzeczy nie powinno się pojawiać w uporządkowanych ramach czasoprzestrzennych, zostają wepchnięte do bocznych wymiarów. Może to w pewnym stopniu wyjaśnić chroniczny zły humor Sfinksa, chociaż stworzenie z ciałem lwa, łonem kobiety i skrzydłami orła z pewnością cierpi na kryzys tożsamości i niewiele trzeba, żeby je rozzłościć.
Dlatego właśnie Sfinks wymyślił Zagadkę.
W najrozmaitszych wymiarach zapewniła mu ona przyzwoitą rozrywkę i niezliczone posiłki.
Teppic nie wiedział o tym, gdy prowadził Ty Drania przez fale mgły, ale chrzęszczące pod nogami kości dostatecznie wyraźnie informowały o zasadniczych szczegółach sytuacji.
Zginęło tu wielu ludzi. Rozsądnie byłoby zatem przyjąć, że ci ostatni widzieli szczątki wcześniejszych, a zatem posuwali się ostrożnie. I nic im to nie dało.
Czyli nie ma sensu się skradać. Poza tym niektóre majaczące we mgle skały miały bardzo niepokojące kształty. O tamta, na przykład, wyglądała zupełnie jak...
- Stój! - zawołał Sfinks.
Ciszę zakłócały jedynie opadające krople skondensowanej mgły i czasem syczenie Ty Drania, próbującego wyssać wilgoć z powietrza.
- Jesteś sfinksem - stwierdził Teppic.
- Nie sfinksem, ale Sfinksem - poprawił go Sfinks.
- O rany... W domu mamy mnóstwo twoich posągów. - Teppic spojrzał wyżej, a potem jeszcze wyżej. - Myślałem, że jesteś mniejszy - dodał.
- Ukorz się, śmiertelniku - przykazał Sfinks. - Stanąłeś bowiem przed istotą mądrą i straszną. - Zamrugał. - Dobre są te posągi?
- Nie oddają ci sprawiedliwości - przyznał szczerze Teppic.
- Tak myślisz? Ludzie często źle przedstawiają nos. Podobno najlepszy mam prawy profil i... - Sfinksowi przyszło do głowy, że zbacza z zasadniczego tematu. Chrząknął surowo. - Zanim tędy przejdziesz, śmiertelniku - rzekł - musisz rozwiązać moją zagadkę.
- Dlaczego?
- Co? - Sfinks zamrugał. Nie był przygotowany na takie pytania. - Dlaczego? Dlaczego? Dlatego że... Hm... Dlatego, chwileczkę, tak, dlatego że jeśli nie, to odgryzę ci głowę. Tak, to chyba było to.
- Dobrze - zgodził się Teppic. - Jak ona brzmi?
Sfinks odchrząknął z dźwiękiem, jakby pusta ciężarówka zawracała w kamieniołomie.
- Co rano chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech?
Teppic rozważył problem.
- Trudna jest - mruknął po chwili.
- Najtrudniejsza.
- Um.
- Nigdy nie zgadniesz.
- Aha.
- Czy mógłbyś zdjąć ubranie, póki myślisz? - poprosił Sfinks. - Nitki strasznie mi wchodzą w zęby.
- Nie chodzi o jakieś zwierzę, któremu odrastają nogi i które...
- Nie, to fałszywy trop.
- Hm...
- Nie masz najmniejszego pojęcia, prawda? - Sfinks wysunął pazury.
- Jeszcze się zastanawiam - przypomniał Teppic.
- Nie masz szans.
- To fakt.
Teppic spojrzał na szpony. To właściwie nie jest zwierzę drapieżne, pocieszał się. Stanowczo zostało nadmiernie wyposażone. Poza tym łono będzie mu przeszkadzać, nawet jeśli mózg nie będzie.
- Odpowiedź brzmi: „Człowiek” - oznajmił Sfinks. - A teraz nie próbuj walczyć, to wprowadza do krwi niesmaczne związki chemiczne.
Teppic cofnął się przed groźną łapą.
- Zaraz, zaraz! - zawołał. - Jak to człowiek?
- To łatwe. Rankiem jako dziecko raczkuje, stoi na dwóch nogach w południe, a wieczorem jako starzec chodzi o lasce. Dobra jest, nie?
Teppic przygryzł wargę.
- Mówimy tu o jednym dniu? - spytał z powątpiewaniem.
Zapadła długa, krępująca cisza.
- To jest to, jak mu, takie powiedzenie, no, metafora. - Sfinks jeszcze raz spróbował ataku.
- Zaraz, zaraz. Jedną chwilkę - zawołał Teppic. - Chcę wszystko dokładnie wyjaśnić. To chyba uczciwe, prawda?
- Zagadka jest w porządku! Świetna zagadka. Opowiadam ją od pięćdziesięciu lat, od kociaka... - Zastanowił się. - Od pisklaka - poprawił.
- Bardzo dobra zagadka - zapewnił go Teppic. - Głęboka. Poruszająca. Całe ludzkie życie w jednym zdaniu. Ale musisz przyznać, że to wszystko nie zdarza się człowiekowi w jeden dzień.
- No nie - zgodził się Sfinks. - Ale w danym kontekście rzecz jest oczywista. Element dramatycznej metafory jest obecny we wszystkich zagadkach - dodał tonem kogoś, kto usłyszał to zdanie dawno temu i dość mu się podobało, choć nie aż tak, żeby nie zjeść jego autora.
- To prawda. Ale... - Teppic przykucnął i wygładził skrawek mokrego piasku - ...czy ta metafora jest wewnętrznie spójna? Powiedzmy, dla przykładu, że przeciętna długość życia człowieka wynosi siedemdziesiąt lat. Zgoda?
- Zgoda...
Sfinks mówił tonem człowieka, który wpuścił do domu akwizytora i teraz z żalem spogląda w przyszłość, gdyż bez wątpienia czeka go kupno polisy ubezpieczeniowej.
- Dobrze. Czyli... Czyli w południe będzie miał trzydzieści pięć lat, tak? Biorąc pod uwagę, że większość dzieci umie już chodzić w wieku roku, dwóch lat, wzmianka o czterech nogach nie odpowiada prawdzie. Przecież większą część poranka spędzamy na dwóch. Zgodnie z twoją analogią... - Przerwał i wykonał kilka obliczeń poręczną kością udową. - Zgodnie z twoją analogią na czterech nogach spędzamy tylko około dwudziestu minut zaraz po północy. Najwyżej pół godziny. Mam rację? Bądź uczciwy.
- No, niby tak...
- Na tej samej zasadzie nie będziesz używał laski o szóstej po południu, bo będziesz miał zaledwie, zaraz, pięćdziesiąt dwa lata. - Teppic pisał szybko. - Właściwie nie będziesz się rozglądał za jakimkolwiek sprzętem ułatwiającym chodzenie co najmniej przed wpół do dziesiątej. Wszystko to przy założeniu, że całe życie upływa w ciągu jednego dnia, co jest, jak już zapewne wspomniałem, śmieszne. Przykro mi. Niby wszystko się mniej więcej zgadza, ale całość nie pasuje.
- No dobrze. - Sfinks był wyraźnie zirytowany. - Ale co ja mam z tym zrobić? Nie mam innych zagadek. Ta jedna zawsze mi wystarczała.
- Trzeba ją trochę przerobić i tyle.
- Jak to przerobić?
- Żeby była bardziej realistyczna.
- Hmm... - Sfinks poskrobał się szponem w grzywę. - Niech będzie - zgodził się bez przekonania. - Mógłbym, powiedzmy, zapytać: Co to jest, co chodzi na czterech nogach...
- Metaforycznie ujmując - wtrącił Teppic.
- Na czterech nogach, metaforycznie ujmując, rankiem, na dwóch nogach...
- Nazwanie tego rankiem to lekka przesada. To tuż po północy. Owszem, formalnie rzecz biorąc to już ranek, ale tak naprawdę ciągle jeszcze wczorajsza noc. Jak myślisz?
Wyraz paniki przemknął po obliczu Sfinksa.
- A jak ty myślisz? - wykrztusił.
- Spójrzmy, do czego doszliśmy, zgoda? Co, metaforycznie ujmując, chodzi na czterech nogach tuż po północy, na dwóch nogach przez większą część dnia...
- Pomijając wypadki - wtrącił Sfinks, rozpaczliwie chcąc pokazać, że też wnosi swój wkład.
- Dobrze, na dwóch nogach, pomijając wypadki, przynajmniej do kolacji, po czym chodzi na trzech nogach...
- Słyszałem o ludziach, którzy używają dwóch lasek.
- Rzeczywiście. Co powiesz na to: a następnie chodzi dalej na dwóch nogach lub używając dowolnych urządzeń ułatwiających chodzenie, jakie sobie wybierze?
Sfinks przemyślał propozycję.
- Taak - przyznał z powagą. - To chyba wyczerpuje wszystkie możliwości.
- Więc? - spytał Teppic.
- Co więc? - nie zrozumiał Sfinks.
- Więc jaka jest odpowiedź.
Sfinks spojrzał na niego lodowato i odsłonił kły.
- Nic z tego - rzeki. - Nie złapiesz mnie na to. Bierzesz mnie za durnia? To ty masz podać odpowiedź.
- A niech to - mruknął Teppic.
- Myślałeś, że dam się nabrać, co?
- Przepraszam.
- Liczyłeś, że wszystko mi się pomiesza, prawda? - Sfinks uśmiechnął się.
- Zawsze warto spróbować.
- Nie mam do ciebie pretensji. Więc jaka jest odpowiedź?
Teppic poskrobał się po nosie.
- Nie mam pojęcia - wyznał. - Chyba że... będę strzelał na ślepo, rozumiesz... powiem: „Człowiek”.
Sfinks spojrzał gniewnie.
- Byłeś tu już kiedyś, prawda? - zapytał oskarżycielskim tonem.
- Nie.
- W takim razie ktoś wypaplał, tak?
- Kto mógł wypaplać? Czy ktokolwiek zgadł rozwiązanie?
- Nie!
- Sam widzisz. Nie mogli mi powiedzieć.
Pazury Sfinksa z irytacją zgrzytnęły o skałę.
- Chyba powinieneś już iść - warknął.
- Dziękuję - odparł Teppic.
- Byłbym wdzięczny, gdybyś nikomu nie powtarzał. Proszę - dodał zimno Sfinks. - Nie psuj zabawy innym gościom.
Teppic wdrapał się na kamień, a potem na grzbiet Ty Drania.
- Możesz na mnie liczyć - obiecał i uderzył wielbłąda piętami. Nie mógł nie zauważyć, że Sfinks bezgłośnie porusza wargami, jakby próbował rozwiązać jakiś problem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
navie
Wprowadzający się
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: tarnów / kraków / Dom Wina
|
Wysłany: Śro 0:25, 08 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
enneid napisał: |
To jest jeden z moich ulubionych fragmentów. Trochę długi, ale kapitalny przykład humoru świata dysku
|
mweehehehe.... dobre ;> czy spytać mogę o tytuł dzieła?
pzdr.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
enneid
Obywatel
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z nad wzgórza na końcu świata (Michałowice)
|
Wysłany: Śro 1:01, 08 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat a raczej cały fragment pochodzi z "Piramidy"- do tej książki mam ogromny sentyment i uważam ją za jedną z najleprzych w całej serii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luinloth Zielonooka
Odwiedzający
Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:10, 15 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Piramidy rzeczywiście są dobre: "Rzeka Ankh wyglądała jakby płynęła korytem do góry" itp., chociaż chyba wolałam nawet Pomniejsze bóstwa i Muzykę duszy (w której magowie nabijają kapelusze ćwiekami ).
Surin, nie masz już wymówki, nadrabiaj!!! [wiem, biblioteki u nas w mieście nie są specjalnie bogate w Pratchetta, ale czasem coś się znajdzie ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|